Recenzja LG Tone Platinum SE: Nie obchodzi mnie, że przez nie wyglądam głupio

image

Na targach IFA firma LG zaprezentowała nowe słuchawki douszne - LG Tone Platinum SE. Te intrygujące słuchawki mają przycisk Google Assistant i chcą inspirować dźwiękiem Harman Kardon. Nasze doświadczenie z nimi pokazuje jednak, że design stanowi dla wielu bardzo szczególne wyzwanie... ale to bardziej społeczne niż techniczne.

LG Tone Platinum SE - wzornictwo i jakość wykonania

Klasyczne słuchawki są często nieporęczne i niepraktyczne, słuchawki douszne są często bardzo wrażliwe na dotyk i łatwo wypadają z uszu. LG od kilku lat oferuje słuchawki douszne, które z jednej strony są klasycznymi douszniakami, ale z drugiej mają solidną obudowę, którą można nosić na szyi i w razie potrzeby wciągnąć kable.

Na początku brzmi to praktycznie. W codziennym życiu jakoś to jest. Fajnie, że kable wtyczek nie ślizgają się tak łatwo tam i z powrotem, nie ma też centralki, która wisi na jednym uchu. Cienkich kabli audio też nie trzeba wyciągać do końca. Po krótkiej chwili nie czuję już Tone Platinum SE, ale nadal mam poczucie bezpieczeństwa, że nic nie odpadnie.

Jeśli chodzi o jakość wykonania, to słuchawki również robią dobre wrażenie. Przyciski mają dobrze wyczuwalny punkt nacisku.

Oprogramowanie LG Tone Platinum SE

Jedną z ciekawostek jest przycisk Asystenta Google. Po sparowaniu Bluetooth, trzeba to raz skonfigurować w Asystencie Google. To idzie szybko i Asystent sugeruje również nadal zainstalować odpowiednie LG App.

Teraz przycisk Asystent ma dwie funkcje: Naciśnij przycisk raz, aby powiedzieć, że czas i jeśli są jakieś powiadomienia, które asystent czyta do Ciebie. Praktyczne. Naciśnięcie i przytrzymanie pozwala na wyszeptanie polecenia głosowego do asystenta.

Nie są to żadne czary mary i działa zgodnie z oczekiwaniami. Niestety, sam zestaw słuchawkowy nie słucha "Okay Google", a szkoda - zawsze trzeba więc wcisnąć przycisk lub smartfon w pobliżu.

Kolejną przydatną funkcją jest przycisk Asystenta w aplikacji takiej jak Google Translate. Wymaga to jednak trochę treningu, aż rozmowa będzie działać poprawnie. Jeśli jedna rozmowa wtedy działa, nosiciel dźwięku słyszy tłumaczenie w swoim uchu, drugi czyta odpowiedzi na smartfonie, który może również czytać na głos.

To też działa, w każdym razie tak dobrze, jak działa Google Translate. LG nie jest w stanie nic do tego dodać. Faktycznie, gdy to wypróbowałem, tłumaczenia były często całkiem dobre, ale czasem błędne lub niepełne. Wystarczy do krótkich i prostych pytań, skomplikowane debaty nie są z nim możliwe. Dla nieco większej orientacji w obcym kraju funkcja ta może być skutecznie wykorzystana.

Dźwięk LG Tone Platinum SE

LG w swoich słuchawkach wykorzystuje technologię Harman Kardon, czyli to, co słychać. Ja słucham głównie alternatywnego rocka, ale lubię też posłuchać czegoś spokojniejszego lub trochę jazzu - innymi słowy bardzo różne style muzyczne. Dźwięk jest przyjemnie czysty i szczegółowy, basy mogłyby być trochę mocniejsze. W każdym razie słuchawki brzmią bardzo dobrze, lepiej niż się spodziewałem.

Pod względem technicznym Tone Platinum SE plasują się w czołówce. Nie jest jasne, czy obsługuje kodeki, takie jak aptX, na przykład. Ale mój Pixel 2 XL daje mi możliwość aktywowania dźwięku HD z kodekiem AAC - to mi wystarcza.

Ostateczny werdykt

Słuchawki LG Tone Platinum SE to z pewnością kwestia gustu. Brzmią dobrze i mają kilka praktycznych funkcji z przyciskiem Asystenta Google.

Trochę waham się co do formatu. Noszenie słuchawek na szyi wymaga przyzwyczajenia. W codziennym, biurowym życiu było to bardzo praktyczne, bo daje mi szybki przegląd powiadomień i pozwala szybko wyciągnąć słuchawki. Szkoda, że nie ma aktywnej redukcji szumów - niezbędnej w biurach otwartych.

Po drodze jest to dla wielu niecodzienny widok. Na tyle niecodziennym, że nawet świadkowie mojego wyglądu zwracali się bezpośrednio do mnie w sprawie Tone Platinum SE. Niestety ogólny odzew był raczej negatywny, nawet po tym, jak obszernie wyjaśniłem pozytywne strony konstrukcji.

Moja refleksja jest następująca: Przyzwyczailiśmy się do widoku dousznych i klasycznych słuchawek. Z drugiej strony, wieszanie słuchawek na szyi wydaje się bardzo nerdowskie. Szyja to tradycyjnie raczej miejsce na ładny łańcuszek, a nie na urządzenie techniczne. Mi to aż tak bardzo nie przeszkadza, ale wielu osobom się to nie podoba. Musisz się z tym pogodzić jako osoba nosząca dźwięki.